poniedziałek, 1 lipca 2013

Capítulo Primero

                                   Muzyka 
- Chole! Poczekaj! - ktoś zaczął ją wołać.
Dziewczyna odwróciła się szybko, a przed sobą ujrzała wysokiego mężczyznę o pięknych czekoladowych tęczówkach i tym charakterystycznym uśmiechu... Chole skądś znała znała ten uśmiech... i te oczy, tylko za nic nie mogła sobie przypomnieć skąd.
- Nawet nie wiesz jak się ciesze, że wróciłaś. Bardzo cię przepraszam za to wszystko, ale... Nie, tego nie da się wytłumaczyć. Chole, wybaczysz mi to wszystko? - zapytał spoglądając na na z nadzieją  w oczach.\
- Słucham? - zapytała zdziwiona. - O czym pan w ogóle mówi? Musiał mnie pan z kimś pomylić.
- Proszę, nie traktuj mnie tak jakbyśmy się nie znali. I nie mów do mnie "pan" tylko "Iker".
- A więc Iker, na prawdę musiałeś mnie z kimś pomylić. My się na prawdę nigdy wcześniej nie spotkaliśmy. A teraz wybacz, ale muszę już iść. - uśmiechnęła się blado i opuściła stadion.
Co on mógł od niej chcieć? Przecież nigdy wcześniej się nie spotkali, prawda? Bo gdyby tak było to by pamiętała... A może tylko jej się tak wydawało? Może jednak tak było, tylko nikt jej o tym fakcie nie poinformował?
~
Ale jak to nigdy się nie spotkali? Przecież to wszystko co między nimi było... Owszem zranił ją i bardzo tego żałuje. Ale czy to wystarczający powód, żeby traktowała go jak obca osobę? Stał i patrzył, jak odchodzi. A może jeszcze nie wszystko stracone? Może Chole da mu drugą szansę i będzie tak jak dawniej? Tak jak rok temu..
                                                                  *
- Jestem! - krzyknęła i weszła do kuchni. - A co tak ładnie pachnie?
- No w końcu! Ile można na ciebie czekać?
- Oj długo. - wyszczerzyła się Chole. - Mamy jakiś gości, że gotujesz?
- Nie, Sergio przyjdzie.
- No to w takim razie nie będę wam przeszkadzać, już sobie idę.
- Chole! - krzyknęła Victoria. - Nie przesadzaj, ty nam nigdy nie przeszkadzasz.
- Uważaj, bo uwierzę. ja i tak wiem swoje.
Vick wywróciła tyko oczami i wróciła do gotowania.
- A jak w pracy?
- Dobrze, oczywiście twój kochany Sergiuś nie wytrzymał i im coś o mnie nagadał, chyba jednak wolę nie wiedzieć co. No i jeszcze Iker... - nie dokończyła, bo Vick momentalnie się odwróciła i tak jakoś dziwnie na nią spojrzała.
- Co znowu ten idiota od ciebie chciał? - wysyczała dziewczyna.
- Za coś mnie przepraszał, ale.. Poczekaj, jak to znowu? Czy ja o czymś nie wiem?
- No bo... zresztą nie ważne.
- Vick, my chyba powinniśmy jej powiedzieć. - wtrącił się Sergio, który właśnie wszedł do mieszkania.
-Masz rację. - powiedziała Vick i wtuliła się w swojego narzeczonego.
- To powiecie mi o co chodzi czy nie? - zapytała zniecierpliwiona blondynka.
Bo wy byliście kiedys razem. ale się rozstaliście, bo... - Vicktoria szturchnęła Sergio, aby nie kończyła, ale Chole tego nie zauważyła.
- Bo co? - zapytała.
- Tak właściwie to nie wiem. Nigdy nam nie powiedzieliście. - dokończyła brunetka.
- Aha. I to było tak straszne, że nie powiedzieliście mi o tym wcześniej?
- Nie chcieliśmy Cię martwić. - powiedzieli równocześnie.
- Czym? Tym, że chodziłam z najlepszym bramkarzem świata?
- Jesteś zła? i zapytała Vick.
- Oczywiście, że nie. Na was nie da się złościć miśki.- odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
- To w takim razie wspólny przytulas. - powiedział Ramos i przytulił obie kobiety.
- Też cię kocham skarbie, ale już mnie puść, bo mi się to wszystko zaraz przypali. - powiedziała Vick i wróciła do gotowania.
- To ja już idę. - odparła Chole. I jak coś to na noc też nie wracam. - szepnęła do Sergio i puściła mu oczko.
Blondynka wzięła swoją torebkę i opuściła mieszkanie. Szła pięknymi uliczkami Madrytu, a nogi same zaprowadziły ją do jej ulubionego miejsca na obrzeżach miasta. Malownicza polanka przy niewielkim jeziorku była jednym z niewielu miejsc, do których zawsze wracała, gdy chciała coś przemyśleć lub po prostu pobyć sama. Usiadła na niewielkim kamieniu i wpatrywała się jak zachodzące słońce odbija się w tafli jeziora. Po prostu uwielbiała spędzać tu czas. 
- Pięknie tu, prawda? - usłyszała za sobą cichy głos...
_____________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale po prostu musiałam sobie wszystko poukładać. Myślę, że ten rozdziała dojrzewał wystarczająco długo, abym mogła go opublikować. Od razu mówię, że to opowiadanie będzie trochę inne, no dobra bardzo inne od pozostałych. Jak już pewnie zdążyłyście zauważyć tym razem piszę o Realu, tak jakoś mnie coś tchnęło. Z tego miejsca chciałam bardzo podziękować mojej kochanej Vick <3 Gdyby nie Ty to nie wiem co by się stało... Szkoda tez, że Hiszpania nie wygrała Pucharu Konfederacji, no ale cóż... Cieszmy się z 2 miejsca i Złotego Buta Torresa. Tak więc nie będę już przedłużać i życzę miłego czytania.
Do następnego :*






czwartek, 6 czerwca 2013

Prólogo.

                                      Muzyka

Przekręciła klucz w drzwiach i weszła do mieszkania. Odłożyła klucze na szafkę i udała się do salonu, i momentalnie zamarła. Jej chłopak mizdrzy się u nich w domu z jakąś laską. O nie tego to już za wiele.
- Ekhem, nie przeszkadzam wam? - dziewczyna chrząknęła znacząco. 
Chłopak szybko oderwał się od "swojej laleczki" i podszedł do dziewczyny.
- Skarbie to nie tak jak myślisz... - zaczął, ale ona mu przerwała.
- Daruj sobie. - powiedziała i wyszła z mieszkania.
Mężczyzna pobiegł za nią i próbował zatrzymać, ale to nic nie dało. Młoda kobieta wsiadła do samochodu i odjechała z piskiem opon. Oczy zaszły jej łzami, ale ani na moment nie zwolniła. Jak on mógł coś takiego zrobić? Tak bardzo go kochała, a on?
 Tyle razy ją zapewniał, że kocha ją najbardziej na świecie i nie pozwoli aby ktoś ją skrzywdził. A co właśnie zrobił? Skrzywdził ją jak nikt inny. Dziewczyna postanowiła pojechać do Vick, swojej najlepszej przyjaciółki. Teraz tylko ona mogła jej pomóc. Była już niedaleko mieszkania Sary, kiedy z zakrętu wyjechało żółte porsche. Kobieta jechała za szybko, nie zdążyła wyhamować i... tak właściwie to później nie było już niczego. Dziewczyna osunęła się w przepaść, przepaść zwaną nicością...
                                  
                            `~ rok później ~`

- Chłopcy podejdźcie do mnie. - zawołał trener, piłkarze przerwali wykonywane ćwiczenie i posłusznie do niego podeszli.
- Chciałbym wam przedstawić nasza nową fotografkę. Chłopcy poznajcie Chole Soler. 



______________________________________________________________
Witam na moim nowym blogu, który, mam nadzieje, przypadnie Wam do gustu :) Serdecznie też zapraszam do czytania i komentowania, bo to na prawdę bardzo motywuje.  Na razie nie zdradzę Wam głównych bohaterów, no ale może ktoś zgadnie? Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to proszę zapisywać się pod tym postem lub pisać na mój Ask.
Pozdrawiam i do następnego :*